Uwaga !

Wszystkie wypracowania umieszczone na tej stronie są własnością właściciela Bloga i zabrania się kopiowania ich (bez odnośnika do tego bloga) za wyjątkiem zeszytów przedmiotowych.

wtorek, 1 września 2015

Hipertekst, a co to? I dlaczego książka nim nie jest



Czy hipertekst jest tekstem? Jako takim jest. A przynajmniej bywa, bowiem o jego treści nie muszą stanowić same słowa, to także elementy graficzne i dźwiękowe, które możemy rozumieć szerzej jako teksty kultury. W najprostszej definicji:

Hipertekst to nielinearna i niesekwencyjna organizacja danych - tekst rozbity na fragmenty, które na wiele sposobów połączone są ze sobą odsyłaczami. To tekst, który rozgałęzia się lub działa na żądanie czytelnika. Termin ten stworzony został w 1965 roku przez Teda Nelsona na oznaczenie rodzaju hipermediów o charakterze tekstowym. Przykłady hipertekstu obejmują oparty na hiperłączach hipertekst cząstkowy typu węzeł-link ("discrete hypertext") i oparty na poziomach szczegółowości tekst rozciągły ("stretchtext"). Hipertekst - w szerszej perspektywie - to "ustrukturyzowana praca wiedzy"[1].

Ślōnskŏ gŏdka, co z nią?



Pisza w dziwacznym jynzyku, kerego som niy znom i kery ni mo żodnych reguł[1] tymi słowami Zbigniew Kadłubek rozpoczyna swoją rzymską wędrówkę w poszukiwaniu „tego landu niywinnego abo chociaż przilondka[2], który jest niczym innym jak Śląsk. Czyni to w języku, którego formalnie nie ma, na kilka lat przed wypracowaniem standardów zapisu mowy śląskiej przez komisję kodyfikującą. Inny śląski autor napisze: „językiem zdobywałem dla siebie świat[3]. Język ślązaków, do którego wciąż odbiera im się prawo (niedawne odrzucenie projektu ustawy obywatelskiej jest jednym z wielu przykładów takiego zachowania) paradoksalnie coraz mocniej wchodzi w sferę publiczną[4], ślōnskŏ gŏdka staje się wszechobecna oraz modna, jej status ciągle wzrasta, a problematyczność jej ujęcia nie znika.

 Klasyfikacja śląskiej mowy nie jest łatwa. Już dawniej ta budziła skrajne emocje. Śledząc zapisy w literaturze, a tym samym oddając głos przybyszowi, widzimy, że:

Językiem tych ludzi niepewnych pod względem narodowym, bo nie w pełni świadomych swojej nacji, była mowa śląska, pogardliwie nazywana przez władze niemieckiego wodnopolską […]. Już w drugiej połowie XIII wieku niemieccy osadnicy przybywający na Śląsk nazywali rdzenną słowiańską ludność tych terenów „Wasserpolen”, a w późniejszych wiekach utworzono od tego nazwę na mowę mieszkańców tych ziem „Wasserpolnisch Mischsprache” (wodnopolski język mieszany)[5].

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Animagia, czyli między zwierzęciem, a człowiekiem o magicznych umiejętnościach.


Spośród wielu magicznych umiejętności o jakich słyszało się w legendach, przemiana w zwierzę była jedną z najbardziej pożądanych. Wpływ na to z pewnością miało to, że ludzie w dawnych czasach naprawdę je szanowali i podziwiali niezależnie od kultury[1]. Stąd też pragnęli zobaczyć świat ich oczami. Możliwość posiadania skrzydeł, niesamowitego wzroku czy zwinności była przecież niezwykle kusząca. Już w starożytności ludzie czcili zwierzęta[2], uważając je za godne naśladowania, niekiedy nawet oddawali im hołd. Pragnienie, by móc przybrać ich postać również sięga daleko wstecz i trudno określić kiedy dokładnie się narodziło. Można jednak uznać, że miało to miejsce już w starożytności, co potwierdzają różne mity i podania.